12 paź 2015

WKAS: epilog.


Cześć!
   Dziś właśnie oficjalnie żegnamy się z WKAS. Ale, jak głosi całe opowiadanie: "Koniec jest początkiem, a początek będzie końcem.", także nie ma co płakać! :)
   Koniecznie dajcie mi znać, jak podoba Wam się zakończenie. :)
   Zaskoczeni?


Who killed Agnes Smith?
epilog
                                                     


        Była na rogu jakiejś pięknej, kolorowej ulicy. W pierwszej chwili nie wiedziała gdzie jest, ale gdy tylko zauważyła mały, przydrożny plac zabaw wszystko stało się jasne. To było jedno z tych miejsc, w które przychodziła z rodzicami będąc dziewczynką z gniazdem na głowie i króliczymi zębami. Bała się, że to jeden z tych koszmarów, przez które boi się zasnąć. Czuła jednak, że ten sen będzie inny, że teraz nie zobaczy wyrazu twarzy Rona, śmierci Ginny, lamentu Harry’ego i wielu innych jeszcze bardziej przerażających rzeczy. Miała wrażenie, że stanie się coś dobrego, coś na co czekała od wielu miesięcy, jakaś namiastka zbawienia, uśmierzenie jej bólu, poczucia winy. Patrzyła na bawiące się dzieci. Co dziwne nie było przy nich ich rodziców. Co jakiś czas mijały ją uśmiechnięte pary, lub pojedyncze osoby. W tym miejscu panowała swoista błogość i szczęście, jakby wszystko było łatwe, a wszelkie zmartwienia i troski po prostu nie istniały.
        W pewnym momencie usłyszała za sobą głos. Ktoś wołał ją po imieniu. Bała się odwrócić. Po części przez te wszystkie koszmary, które nawiedzały ją, gdy tylko zamknęła powieki, a z drugiej strony wiedziała, że osoba, która krzyknęła jej imię po prostu nie mogła tego zrobić. Po chwili zebrała się na odwagę. Teraz, albo nigdy.
        Powoli spojrzała za siebie. Zobaczyła, jak Ginny Potter zbliża się w jej stronę.  Biała sukienka delikatnie powiewała pod wpływem prawie niewyczuwalnego wiatru, tak samo, jak jej rude włosy.
        – Może masz ochotę na mały spacer, Hermiono? – zapytała przyjaźnie.
        Skinęła lekko głową. Szły powoli w nieznanym jej kierunku. Chciała coś powiedzieć, lecz kompletnie nie wiedziała jakie słowa mogłyby oddać uczucia, które nagromadziła w sobie przez rok. Miesiące siedzenia w domu. Długie godziny oglądania tych samych, makabrycznych obrazów. Nie wiedziała, jak miała opowiedzieć o bólu i poczuciu winy, które nie opuszczały jej nawet na krok.
        – Jak się czujesz? – zapytała Ginny. Miała przyjazny wyraz twarzy.
        Hermionie trudno było zrozumieć spokój pani Potter. Sama była zagubiona, czuła się samotna, oszukana i przede wszystkim winna. Szybko zrozumiała, że jakimś dziwnym trafem znalazła się w niebie, lub sama jej podświadomość tam powędrowała.
        – Jak on mógł to zrobić Ginny? Proszę cię, wytłumacz mi, JAK to się stało? Dlaczego nic nie zauważyłam? Dlaczego on to zrobił? Merlinie, czy to przeze mnie? – pytała desperacko. –  To wszystko to moja wina – dodała zrezygnowana.
        Ginny posmutniała. Chwilę później Hermiona stwierdziła, że musiało to być jedynie złudzenie. Pani Potter uśmiechała się cały czas tak samo. Nagle, w odbiciu witryny sklepowej, ujrzała płaczącą Agnes. Z jej oczu nie leciały łzy, a krew. W tej chwili Hermiona domyśliła się, że będzie to jednak jeden z jej koszmarów. Dalsza część długiej pokuty.
        – Musimy iść szybciej, bo się spóźnimy – rzekła Ginny.
        Skręciły w boczną alejkę. Teraz brązowowłosa kobieta zobaczyła park. Nie był on duży, jednak miał swój urok. Drzewa okryły się najpiękniejszym kolorem zieleni, a przy granicy placu kwitły różnokolorowe róże. Jakiś mały chłopiec zerwał biały kwiat i  podał go niewiele młodszej dziewczynce. Byli bardzo podobni do siebie. Ten sam kolor włosów i oczu. Kształt twarzy, oprócz ust, które nieco się różniły. Chyba byli rodzeństwem.
        – Wszyscy ci ludzie... te dzieci... Oni są martwi, prawda? – zapytała Hermiona, dochodząc do smutnych wniosków.
        – W jednej kwestii miał rację. Śmierć nie jest końcem – odparła Ginny. Po chwili wskazała palcem na około pięcioletnią, rudowłosą dziewczynkę wesoło biegającą po parku. – Zobacz, to moja Lily. Zawsze tak sobie ją wyobrażałam. W miejscu, gdzie czas nie istnieje widzimy ludzi takich, jakimi chcemy ich widzieć.
        Szły dalej w milczeniu. Mijając różnych ludzi Hermiona rozmyślała nad ich losem. Jak odeszli? Czy ktoś za nimi tęskni? Czy zrobili coś niewybaczalnego w swoim życiu? Tak, jak Ron. Zmarł miesiąc temu w Azkabanie. Czy on też tu trafił?
          – Astoria i Teodor będą mieć ślicznego synka. Myślę, że moja Lily bardzo by go polubiła.
        Hermiona nie miała kontaktu z Teodorem. Wyjechał razem ze swoją żoną w zeszłe lato. Mieszkają gdzieś w Berlinie.
        – Pamiętaj, że koniec jest początkiem. Jedna osoba jest przy tobie, gdy nie masz siły wstać. Wie, że nic nie jest w porządku, gdy na siłę chcesz pokazać, że dajesz radę. Trwa...
        – Przestań!
        Nie chciała poruszać tego tematu. To prawda, że Draco był ostatnio najczęstszym gościem w jej domu. Pomagał, wspierał, był obok. Jednak trudno było jej pokonać samą siebie. Bała się dać mu jakikolwiek znak. Nie chciała skazywać go na swoje beznadziejne towarzystwo. Nie była już tą samą Hermioną Granger, która awansowała z prędkością światła. Teraz trzymała się na uboczu, porzuciła karierę. Zamknęła się w sobie, przeżywając nieustannie tą samą tragedię.
        – Chodźmy, to już niedaleko. Tak samo blisko, jak koniec żywota Lucjusza.
        Hermiona przystanęła na chwilę i spojrzała za siebie. Jeszcze raz przeczesała wzrokiem park i wyłapała rudowłosą dziewczynkę. Gdy ta na nią spojrzała machnęła jej delikatnie, a ona z radością odmachała jej. Kobieta odwróciła się z powrotem, otarła łzę i skręciła za Ginny w kolejną uliczkę.
        Następna alejka przypominała tę, w której Hermiona mieszkała wraz ze swoim mężem. Była tak samo jasna i piękna, jak w dniu, w którym oglądali dom. Okazało się, że dobrze rozpoznała miejsce. Po chwili ukazała się jej posiadłość. Zatrzymały się tuż przed dróżką prowadzącą do drzwi.
        – Tu gdzie wszystko się skończyło, wszystko się zacznie – ujęła spokojnie Ginny.
        Pani Potter ruszyła pewnie w stronę wejścia. Hermiona chciała ją jakoś zatrzymać. Tak naprawdę wolałaby usiąść na chodniku i wyć, błagać, aby tam nie wchodzić. Zacisnęła jednak pięści i poszła za Ginny.

        Nie wiedziała czego ma się spodziewać. Po prostu bała się, że to jej kolejny koszmar. Miała już przed oczami wyraz twarzy Ginny. Nawoływanie młodego aurora. To wszystko działo się tak szybko. Pani Potter otworzyła drzwi, a ona zacisnęła powieki i odetchnęła. Czas zmierzyć się z demonami. Zawsze przegrywała, może teraz uda jej się je pokonać.
        Poczuła zapach jabłecznika. Tego szczególnego, który Ron zawsze przyrządzał na jej urodziny, według mistrzowskiego przepisu Molly. Poczuła nagle rękę prowadzącą ją dalej. Zrobiło jej się gorąco. Jeszcze chwilę wcześniej chciała walczyć ze swoimi demonami, lecz teraz czuła jakby jej serce miało stanąć. Czasem nasza psychika to najgorszy wróg.
        Powoli otworzyła oczy, lecz po chwili znowu je zamknęła. W salonie zobaczyła osobę, której się obawiała. Tę, której nie umiała przebaczyć. Złapała mocno Ginny za rękę i zaczęła chaotycznie:
        – Musimy wyjść. Chodźmy, to znowu się stanie! – Szarpnęła ją w stronę drzwi, jednak pani Potter nawet nie drgnęła. – Błagam, chodźmy! – krzyknęła desperacko.
        – Hermiona, postaraj się mi zaufać, a wszystko ci pokażę – odezwał się łagodnie Ron.
        Serce kobiety waliło, jak młotem, ale postanowiła się uspokoić. Powoli otworzyła oczy. Wtedy Ron był już tuż obok niej. Wskazał palcem na swoje serce i rzekł:
        – Prawda jest ukryta tutaj.
        Nabrała bardzo dużo powietrza w płuca i położyła drżącą rękę na klatce piersiowej mężczyzny.

   
Zobaczyła biuro Rona w Ministerstwie Magii. Siedział przy biurku wertując jakieś papiery, gdy drzwi do jego gabinetu zostały otwarte.
    – Panie Weasley, przyszła panna Smith.
    – Poproś ją, Anno – odparł mężczyzna.
    Asystentka przepuściła Agnes w drzwiach,
a Ron bez zbędnych grzeczności wskazał dziewczynie miejsce naprzeciwko.  Szybko złożył jeszcze kilka podpisów.
    – Mam złe wieści, jestem zmuszony odrzucić jeszcze dwa pani eliksiry – rzekł, nadal trzymając nos w papierach. Gdy na nią spojrzał, uśmiechnął się przyjaźnie i dodał: – Dziś bez pana Zabiniego? A tak wychwalał panią ostatnio. Ja i połowa aurorów musieliśmy wysłuchiwać pochlebstw dotyczących pani książki.
Agnes spiorunowała go wzrokiem i syknęła:
    – Nic mnie ten człowiek nie obchodzi, to nie pana interes. Które eliksiry się nie nadają?
    Ron przerzucił kilka papierów i zaczął spokojnie:

    – Wykreśliłem eliksir Torturujący. Sto razy silniejszy, niż Cruciatus?
    – Co w tym dziwnego? – odparła Agnes, jakby rozmawiała o pogodzie.
    Mężczyzna posłał jej podejrzliwe spojrzenie. Rozmyślał nad czymś. Potem zmrużył oczy i nachylił się do biurka.

  
  – Czy jest pani normalna?
    Agnes zaśmiała się delikatnie i przewróciła oczami. Przez chwilę patrzyła na niego, jak na materiał. Jakby zastanawiała się gdzie powinna zacząć, aby stworzyć z niego dzieło sztuki.
    – Eliksir Kleopatry – kontynuował. – To wykluczone, aby formułka na tak niebezpieczny eliksir znajdowała się w książce. Musi pani zniszczyć ten przepis, nie rozumiem jak to w ogóle działa? To ofiara musi go wypić, czy oprawca? Nieważne. Przecież po jego uwarzeniu można być kim się chce. Sam eliksir wielosokowy mógłby siać zniszczenie w nieodpowiednich rękach, lecz on nie jest tak doskonały. Pani mikstura pozwala na zabranie czyjegoś ciała, nie działa na czas. Do tego to tak, jakby ktoś przejął czyjeś życie. Dosłownie. Zabiera pani danej osobie część osobowości, duszy co prowadzi do tego, że umiera ona w niecały tydzień. Potem to pani staje się tą jednostką. Wiedziała pani o tym?
    – Tak, wiedziałam doskonale, Weasley – odparła spokojnie Agnes.
    Wstała i powoli podeszła do drzwi. Chwytając za klamkę odwróciła się jeszcze w
jego stronę.
    – Do zobaczenia – wyszeptała zanim wyszła.

        W pomieszczeniu zapanowała cisza. Hermiona zabrała rękę z klatki piersiowej Rona. Cofnęła się o parę kroków i oparła o drzwi wejściowe. Teraz już nic nie miało sensu.
        – Pamiętasz, jak lekko ponad tydzień nie było mnie w domu? Właśnie wtedy mnie dopadła. Gdy wracałem do hotelu przy ministerstwie spotkałem jej ojca, Hanka. Chwilę później zakopywałem jego ciało. Potem zaatakowałem Malfoya... Wszystko, jakby... Ja... Zacząłem ją widzieć w swojej głowie. Szeptała. Pytała kogo nie lubię. Pamiętam tylko mgłę, nicość, przymus. Moje ręce robiły rzeczy, których mój umysł nie chciał.
        Czy to oznaczałoby, że nigdy nie było mordercy i ofiary? Ale jaki cel miałaby Agnes, żeby zrobić to wszystko? Nie tknęła Notta, nawet Astorii. Uderzała w niewinnych. Czym zawiniła jej Luna, albo Ginny?
        Hermiona miała wrażenie, że nie może nic powiedzieć. Jakby straciła głos. Żadne słowa nie wydawały się dobre.
        – Harry musi poznać prawdę – rzekła nagle Ginny. – Nikt inny. Bo po co nam opinia ogółu, czy ona pomoże nam się zbawić? Ale on, on na to zasługuje tak samo, jak ty.
        Kobieta kiwnęła głową i zrobiła kilka kroków w stronę męża. Rzuciła mu się na szyję i mocno przytuliła.
        – Jak mogłam być tak głupia! Uwierzyć w twoją winę... Przepraszam...
        Ron przytulił ją jeszcze mocniej. Płakał.
        – Nie przepraszaj słowami, lecz czynem. Obiecaj mi, że będziesz szczęśliwa. Że spędzisz resztę życia z facetem, który będzie ciebie wart i...
        Nagle drzwi do domu otworzyły się z ogromną siłą. Weasley szybko stanął przed Hermioną, zasłaniając ją swoim ciałem. W drzwiach stanął Hank Smith i z prędkością światła dosłownie przeleciał przez pokój, szepcząc:
        – Nadchodzi... nadchodzi... nadchodzi...
        Hermiona ścisnęła dłoń męża. Czekała na nieuniknione. Mamrotała pod nosem ciche: "Obiecuję, obiecuję, obiecuję...". I właśnie wtedy w drzwiach pojawiła się Agnes. Diaboliczna Agnes Smith. Włosy opadały jej na twarz, a oczy zabarwiły się na czarno. Usta były sine, popękane, a z ich kącików powoli ściekała krew. Potem był tylko błysk zielonego światła.



        Hermiona z krzykiem podniosła się do pozycji siedzącej. Czuła okropne zimno, cały czas słysząc dziwne wrzaski. Gdzie nie spojrzała widziała twarz Smith. Brakowało jej powietrza, nawet nie wiedziała kiedy zaczęła płakać. Krzyki w jej głowie narastały. Wbiła paznokcie w swoją skórę. I właśnie wtedy poczuła, jak ktoś mocno przytula ją do siebie. Łzy nadal obficie spływały po jej twarzy, w pewnym momencie zaczęła się krztusić.  Wrzaski powoli cichły. Nie wiedziała gdzie jest, co się dzieje... Twarz Agnes powoli bledła. Nie umiała opanować szybkiego oddechu.
        – Spokojnie, jestem obok – usłyszała nagle.
        Pod wpływem głosu Draco poczuła się bezpieczniej. Jej świadomość powoli zaczęła wracać. Była w domu. Pierwszy raz od roku nie czuła bólu i poczucia winy. Z negatywnych uczuć pozostał żal.
        Lekcja, którą dało jej życie była prosta. Nawet najgorszy koniec jest początkiem.
        – Cieszę się, że jesteś – odparła.
        Pierwszy raz pozwoliła mu na dotyk. Zasnęła w jego ramionach.

33 komentarze:

  1. Pierwsza? Zabieram się za czytanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No, wybroniłaś się! Ale Hank nie żył przed atakiem na Malfoya? Fabuła świetna, super wytłumaczenie, wybroniłaś Rona-ogromny plus. Sporo literówek, musisz to jeszcze raz przeczytać :) czekam na kolejne dzieło, ściskam i całuję 👄😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przeczytać, zdaję sobie z tego sprawę, poprawię wszystko. :) Rona wepchnęłam celowo, żeby element zaskoczenia był większy. ^^

      Usuń
  3. Tego się zupełnie nie spodziewałam! Myślałam, że jestem genialna i odgadłam, kto jest mordercą a tu taka niespodzianka. :D
    Liczę, że pojawi się za niedługo nowe, równie wspaniałe i niepowtarzalne opowiadanie. ;)
    Gratuluję wspaniałego talentu i pozdrawiam, Nikczemnalama

    OdpowiedzUsuń
  4. Cała historia jest wspaniała. Fabuła zapierająca dech w piersiach. Ostatni rozdział był dobry. Jednak epilog mi średnio podszedł. Chyba wolałabym, żeby prawdy dowiedziała się prowadząc śledztwo czy coś w tym stylu. Nie przemawia do mnie poznanie jej przez sen. Ale to tylko moje skromne zdanie ;) Bo to ze to Agnes okazała się być morderczynia jest super! Naprawdę wielkie zaskoczenie! Ogólnie to gratuluję Ci całej historii i mam nadzieję na kolejne kryminalne dramione pisane przez Ciebie!
    PS dobrze byłoby poprawić "pokarze" na "pokażę", bo bije w oczy ;)
    Szczęścia i weny Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. WKAS jest naprawdę świetne, gdy po raz pierwszy tu trafiłam, natychmiast połknęłam wręcz wszystkie rozdziały, a potem z niecierpliwością czekałam na ciąg dalszy. Ostatni rozdział i epilog trochę są, moim zdaniem, trochę słabsze od pozostałych, jednak warto było przeczytać i poznać zakończenie, które zaskoczyło mnie, za co duży plus. Trochę zawiodło mnie, że rozwiązanie sprawy pokazałaś w koncepcji snu, ale z drugiej strony brawa za pomysłowość. Co mogę jeszcze dodać... Znakomity pomysł na opowieść, życzę dużo weny i mam nadzieję, że dane mi będzie przeczytać jeszcze coś twojego pióra.
    Pozdrawiam,
    Cecily

    OdpowiedzUsuń
  6. Musze przyznać, że mnie zaskoczyłaś. Myślę, że nikt nawet nie pomyślał o Agnes. Ja też nie :D
    Jednak ty naprawdę jesteś chora :*
    Mnie podoba się pomysł z rozwiązaniem sprawy w postaci snu.
    Czekam, aż zaczniesz pisać i publikować następne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej.
    Cudowny blog.
    Czytałam go z przyjemnością.
    Fajne opisy sytuacji.
    I w końcu nie wiem kto był tym całym mordercą.
    Ale to nic.

    Serdecznie zapraszam do siebie na: http://miloscDramione.blogspot.com
    Pozdrawiam mała gwiazdka


    P.S. Pisze anominowo bo jestem na telefonie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko!
    Zakończenie super.
    Opowiadanie genialne.
    Polecam wszystkim fankom Dramione.
    Idę porozsyłać linka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :)
    Dopiero zaczynam pisać i chętnie usłyszałabym co sądzicie o moim wstępie.
    Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam ;)
    http://stories-with-a-pinch-of-magic.blogspot.com/
    Draconis

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne opowiadanie :-) podoba mi się masz talent ;-)
    Ładny szablon
    zapraszam do mnie: ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. A kto zabił Agnes, nie wyjaśniło to się? czy mi coś umknęło

    ~D~

    OdpowiedzUsuń
  12. Czyli Ron wypił ten eliksir i stał się mordercą żeby Agness mogła przejąć jego ciało? Czy jej ojeciec? Bo tutaj się pogubiłam trochę. I czemu Agness nie przejęła kolejnego ciała? ;)
    Przepraszam za pytania ale mnie bardzo ciekawi działanie tego e liksiru :)
    Ale opowiadanie świetne!

    Pozdrawiam
    Domi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, na początek dziękuję Ci serdecznie za komentarze! <3
      "(...) nie rozumiem jak to w ogóle działa? To ofiara musi go wypić, czy oprawca? Nieważne." - niestety, Agnes nigdy nie wyjaśniła nam, czy musiała wypić eliksir sama, czy podać go osobie, której życie przejmuje (tu własnemu ojcu, potem Ronowi.). Jako autorka sprostuje, że musi go wypić oprawca, jak i ofiara (której można go dolać nawet do wszystkiego.)
      "'Zacząłem ją widzieć w swojej głowie. Szeptała. Pytała kogo nie lubię. Pamiętam tylko mgłę, nicość, przymus. Moje ręce robiły rzeczy, których mój umysł nie chciał." Wrażenie ofiary, było takie, jakby miała dwie dusze w jednym ciele. Ta pierwotna (Hank, Rona) umierała, zdominowana przez silniejszą nową duszę (Agnes).
      Dlaczego nie przejęła kolejnego ciała? Nie wzięła pod uwagę, że ktoś od początku będzie podejrzewał Rona. Przecież chciała zabić Hermionę i wrobić w to Draco. Potem poszukać nowej "powłoki". Lecz, gdy pod postacią Rona trafiła do Azkabanu nie miała szansy, ani uwarzyć eliksiru, ani podać go komuś, bo i tak nie miałaby, jak uciec. Jej koniec był dość smutny - skończyła samotna w celi, wiedząc, że po drugiej stronie spotka ojca, który przez jakiś czas miał świadomość czynów swojej córki, zanim jego dusza umarła. Wiedziała, że jej nie wybaczy. :)


      Dziękuję, buziaki,
      Clarissa.

      Usuń
  13. Witaj, dwa miesiące później i w nocy,ale mimo wszystko witaj.
    Kocham kryminały, a ten pochłonął mnie całkiem, choć był dość przewidywalny. Najpierw podejrzewałam Lucjusza,potem Rona i fo końca Rona, bo to było logiczne. Ron musiał być tym złym, by Hermiona mogła być z Draco. Fabuła mnie urzekła, postaci też. Prawie perfekcyjny Malfoy, a to uwielbiam. Lubię tę historię.
    DP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ten eliksir i ta Smith, przejęcie ciała!!!

      Usuń
    2. Moment, gdy komentujesz zanim zrozumiesz. Czyli Smith była sprawcą i przejęła ciało Rona i ojca? Dobrze rozumiem?

      Usuń
    3. Dziękuję za komentarz(e)! Cieszę się, że mimo małych wpadek podobało Ci się. :)
      Tak, tak, o to właśnie chodzi. ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  14. A więc tak!
    Chciałabym bardzo podziękować Ci za to opowiadanie. Długi czas byłam zablokowana jeśli chodzi o czytanie Dramione, a Twoje pochłonęłam dosłownie w kilka chwil. Odblokowałaś mnie!
    Jest ono naprawdę, naprawdę dobre. Postaram się moją opinię zebrać w jakąś logiczną całość, ale wybacz mi, jeśli nie wyjdzie, wciąż jestem rozemocjonowana po końcówce!
    Po pierwsze, fabuła. Świetna, przemyślana, do końca trzymająca w napięciu. Wątek romantyczny wpleciony w kryminał, którego zakończenie niesamowicie mnie rozmiękczyło, był piękną wisienką na torcie! Jestem pod wielkim wrażeniem, trudno mi to ubrać w słowa. Dawno nie czytałam tak dobrego opowiadania pod tym względem. To trochę jak Ukochana Polityka, ale w wersji kryminalnej!
    Po drugie, postacie. Nikt nie był tutaj sztuczny, każda osoba miała w sobie to coś. Ron, którego uwielbiałam w tym opowiadaniu, był tak miło dla oka przedstawiony, że chciałam wydrapać Ci oczy, gdy zrobiłaś z niego morderdcę! :D Na szczęście, okazało się, że nie był niczemu winny.
    Po trzecie, Twój styl. Wow! Opisy, umiejętność prowadzenia dialogów... Bardzo, bardzo ładnie, byłam (i nadal jestem) pod sporym wrażeniem.
    Jeśli miałabym wskazać jakieś wady tego opowiadania, powiedziałabym, że trochę błędów, literówek i powtórzeń, ale to takie kosmetyczne rzeczy. Och, no i we wcześniejszych rozdziałach akapity trochę się nie zgadzają - dialogi również powinny być nimi rozpoczęte.
    Podsumowując, stworzyłaś świetne opowiadanie! Nie dość, że Twoje Dramione było bardzo dobrze wyważone, takie słodko-gorzkie (choć bardziej gorzkie niż słodkie), to wszystkiemu czaru nadał przeciekawy wątek kryminalny. Z niecierpliwością oczekuję na Twoje kolejne opowiadania i z chęcią po nie sięgnę.
    Pozdrawiam i życzę bardzo dużo weny, z doświadczenia wiem, że jest ona ogromnie ważna!
    Kercia z http://w-chmurach-milosci.blogspot.com/
    PS. Uwielbiam tytuły wszystkich rozdziałów! ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Dziękuję za komentarz i jestem mega zadowolona (banan na twarzy), że osoba pisząca tak popularne opowiadanie skusiła się na przeczytanie mojego WKAS.
      Bardzo mi miło, że masz tak pozytywne wrażenie po przeczytaniu tekstu. <3 A za wszystkie błędy przepraszam, gdy sama wyłapię to zazwyczaj poprawiam, a teraz staram się znaleźć betę dla tego opka. :)
      Dziękuję za życzenia, zajrzę na bloga (raczej nie pierwszy raz! :D), pozdrawiam!

      Usuń
  15. Lal, jestem na prawdę pod ogromnym wrażeniem! Uwielbiam kryminały,a jak znalazłam cos w świecie Pottera to w ogóle siódme niebo. Zaczelam podejrzewać postać Rona od rozdziału, w którym ofiarował Hermionie róże,wśród nich 3 biale - to było Twoje celowe działanie? ;) Historia, jej zagadki a szczególnie rozwiązanie powala na nogi. Wielki szacun! Trafilam na tego bloga dzisiaj i nie byłam wstanie się oderwać. Nie jestem pewna, ale osoba polegająca mówiła mi, ze jest określane jako dramione. Jeśli tak jest, to szkoda, ze było go tak malo ;(
    Serdecznie pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. :)
      Można powiedzieć, że była to mała poszlaka. ;) W początkowo miało to być Dramione na tle kryminału, ale wyszedł kryminał na tyle kilku pairingów, w tym Dramione. :D
      Dziękuję za komentarz, buziaki! :*

      Usuń
  16. Teraz jestem jeszcze bardziej zaskoczona niż wcześniej.
    Mimo tego, strasznie cieszę się z tego, że to wina Agnes, nie Harry'ego, Rona, Ginny czy Malfoya. Świetnie to wymyśliłaś, naprawdę jestem pod wrażeniem.
    Twoje opowiadanie było wspaniałe. Wzbudziło we mnie mnóstwo emocji, od początku owiane było tajemnicą, chłodem. Niesamowite. Dodatkowo tytuły rozdziałów. Niby takie błahe sprawy, a dodały one jeszcze większej tajemnicy całej historii.
    Znajduję się teraz w stanie, którego nie umiem określić. Z jednej strony cieszę się, że Hermiona jest razem z Draco, ale boli mnie to, że ucierpiał na tym, kochający ją całym swoim sercem, Ron. I Ginny z małą Lily. :( I Harry, który je stracił. Nie może to do mnie dojść, a to wszystko przez tę całą Smith. Nott od początku miał rację. Współczuję jeszcze Zabiniemu, którego prawda musiała nieźle zaboleć.
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że masz już pomysł na nową historię, bo z chęcią przeczytam coś nowego spod twojego pióra. :)
    Zaproszę Cię jeszcze do mnie - silence-guides-our-minds.blogspot.com :D może lubisz Cedrika, dlatego spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Stowarzyszenie Księcia Półkrwi nominowało Cię do LIEBSTER BLOG AWARD! Zapraszamy tu: KLIK!

    OdpowiedzUsuń
  18. Popłakałam się. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham! Chcę więcej ;_;

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytam już od dłuższego czasu twoje opowiadania, ale dopiero teraz zdecydowałam się skomentować. Piszesz świetnie, a twoje opowiadania są wspaniałe. Masz genialny styl pisania, wszystko czyta się miło i przyjemnie. Na moim blogu dałam taką mini recenzje twoich opowiadań, może jeśli miałabyś chwilę zajrzałabyś i zobaczyła tę recenzje twoich opowiadań. http://polecane-opowiadania.blogspot.com
    Na tym blogu znajdują się też recenzje innych ff i opowiadań. Może okaże się, że coś cię zainteresuje?
    Zapraszam
    Ps. Niedawno zaczęłam pisać ff o Harry'm Potterze i chciałabym, aby przeczytał to ktoś, kto pisze i zna się na tym. Jeśli miałabyś chwilę może byś zajrzała i napisała, co musiałabym poprawić. Wiem, że nigdy nie uda mi się osiągnąć twojego poziomu... http://never-give-up-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.wattpad.com/story/68987223-never-give-up
      To jest poprawny adres do mojego ff. Jeśli miałabyś chwilę...
      Zapraszam

      Usuń
  20. Witaj, z tej strony administratorki Katalogu Granger.
    Wraz z nadejściem wakacji, na naszym katalogu nadeszły porządki. Z racji tego, że oficjalnie zakończyłaś opowiadanie, a my nie dostałyśmy o tym informacji, zostaje on dopiero teraz przeniesiony do zakończonych.
    Pozdrawiamy,
    Administratorki Katalogu Granger

    OdpowiedzUsuń
  21. Chociaż od opublikowania tej historii minęło już trochę czasu, przynam się ze bardzo czego do niej wracam i czytam ja raz za razem. Jest to zdecydowanie mój ulubiony blog O tematyce dramione. Jeśli nie w ogóle ulubiony. Uwielbiam twój sposób pisania. Kocham całą tą fabułę, dreszczyk emocji i napięcie trzymające przez całą opowieść. Z miłą chęcią przeczytałabyn kolejną kryminalna zagadkę z wątkiem dramione.

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozumiem wszystko oprócz tego...who killed Agnes Smith?
    Fenomenalna historia i świetny styl pisania, ciągły dreszczyk emocji i atmosfera tajemnicy trzymają w napięciu- stworzyłas prawdziwe małe arcydzieło!

    OdpowiedzUsuń
  23. Przeczytałam jednym tchem, chociaż przyznam szczerze, że zakończenie mnie... rozczarowało. Do epilogu czytałam z wypiekami na twarzy. Świetnie prowadziłaś akcję, bez problemu się we wszystko wczułam. Klimat kryminału naprawdę świetnie Ci wyszedł. Od początku podejrzewałam Rona - pewnie dlatego, że go nie lubię. Po tym jak Hermiona dostała od niego różę, byłam pewna jego winy. W ostatnim rozdziale myślałam tylko "To na pewno nie jest Harry, to niemożliwe". I do tego momentu było świetnie.
    Chociaż pomysł z eliksirem Kleopatry i samo zakończenie było ciekawe, to jednak wszystko mi zepsuło. Miałaś pomysł - nie twierdzę, że był zły czy nieciekawy - którym mnie nie kupiłaś. Poczułam się po prostu trochę rozczarowana, jakbyś sama nie do końca umiała przedstawić wizję ze swojej głowy.
    Generalnie historia na duży plus. Gratuluję stworzenia i dokończenia tak dobrej historii.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń